Czarnobyl jako atrakcja turystyczna

„Elektrownie tego rodzaju są bardzo ekonomiczne i mogą być budowane w bezpośredniej bliskości miast, ponieważ nie dymią i są całkowicie bezpieczne”. Te słowa wypowiedziane w 1984 roku przez P. Nieporożnego, ministra energetyki w ZSRR dotyczyły czarnobylskiej elektrowni jądrowej im. W.I. Lenina. Dwa lata później, dokładnie 26 kwietnia 1986 roku nastąpiła awaria 4go bloku elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Mimo, że informacja o katastrofie sparaliżowała cały świat, dzisiaj 30 kilometrowa strefa przymusowego wysiedlenia na pograniczu Ukrainy i Białorusi jest coraz częściej odwiedzanym miejscem przez turystów.

Widok z hotelu Polesie
Widok z hotelu Polesie

Kto jedzie do Czarnobyla?

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co motywuje turystów do odwiedzenia Czarnobyla. Typ turystyki, który kojarzony jest ze Strefą Wykluczenia to dark tourism, gdyż jest to forma turystyki związana m.in. z katastrofami, a ta bez wątpienia miała tam miejsce. Jednak dużo zależy od tego, w jakim celu jadą tam turyści. Jeżeli jadą tam, aby poszerzyć wiedzę o elektrowniach wówczas możemy mówić o turystyce atomowej. W trakcie każdego wyjazdu trafią się także takie osoby, które interesują się opuszczonymi miejscami, takimi jak miasto Prypeć. W tym wypadku mamy do czynienia z turystyką industrialną znaną także jako urban exploration, czyli w skrócie urbex. Trzeci typ turystyki to turystyka przyrodnicza. Strefa zamknięta jest rajem dla miłośników obcowania z naturą, fotografów dzikich zwierząt, ornitologów jak i osób uwielbiających polować, gdyż dopuszcza się w części Zony polowania komercyjne. Od momentu ewakuacji wszystkich mieszkańców w promieniu 30 kilometrów od elektrowni, natura rozpoczęła swoją ekspansję odbierając to, co wcześniej należało do ludzi. Ostatni typ turysty ciężko jest zakwalifikować do jakiejkolwiek formy turystyki. Nazywani są oni stalkerami, których inspiracją do odwiedzenia tej nietypowej destynacji była zarówno książka, jak i gra komputerowa pod tytułem S.T.A.L.K.E.R. Wiele przeprowadzonych badań wskazuje, że do Strefy zamkniętej wybierają się głównie mężczyźni do 40 roku życia.

Jak dostać się do Czarnobyla?

Do Strefy można dostać się na dwa sposoby. Pierwszy to wykupienie wycieczki w biurze podróży, a drugi to zorganizowanie wyprawy na własną rękę. Warto przyjrzeć się obu wariantom, porównać ich zalety i wady.
Wycieczki zorganizowane bazują na planie wydanym przez „Chernobylinterinform” – agencję zarządzającą Strefą Wykluczenia. Tak przygotowany program zwiedzania realizują wszystkie biura podróży organizujące wyprawy do Czarnobyla. Zdecydowana większość działa na terenie Ukrainy, jednak ofertę wyjazdów można znaleźć także w kilku mniejszych biurach podróży w Polsce. Zaletą oferty ukraińskich touroperatorów jest to, że nie wprowadzają ograniczeń ilości osób w grupie, tak więc możliwa jest organizacja wyprawy dla kilku osób, a nawet dla pojedynczego turysty. Wówczas można rozmawiać o wprowadzeniu zmian do programu zwiedzania. W przypadku polskich organizatorów z racji transportu warunkiem niezbędnym, aby wycieczka mogła się w ogóle odbyć jest zgłoszenie się ustalonej liczby osób.

Jeżeli ktoś jest zainteresowany zorganizowaniem wyjazdu we własnym zakresie, należy napisać pismo do wyżej wspomnianej agencji z prośbą o ułożenie indywidualnego planu zwiedzania. Główną wadą samodzielnej organizacji wyprawy jest fakt, że kontakt z zarządcą strefy pochłania bardzo dużo czasu i jest to dużo droższa alternatywa dla biur podróży. Jednak dzięki temu możliwy jest dużo dłuższy pobyt w strefie a także można uzyskać pozwolenia na wstęp do miejsc nieosiągalnych jak np. do sterowni feralnego bloku nr 4.

Kiedy jechać do Czarnobyla i czy jest to bezpieczne?

W ciągu 28 lat od katastrofy powstało wiele mitów na temat Czarnobyla, które do tej pory są powielane. Między innymi dlatego wciąż u wielu osób istnieje przekonanie, że promieniowanie w Strefie jest niebezpieczne dla ludzkiego życia. Raporty wielu organizacji międzynarodowych, takich jak Komitet ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR) czy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) stwierdzają, że w wielu miejscach na świecie, gdzie żyją ludzie bez wzrostu zachorowalności, mierzalne moce dawek są niekiedy kilkukrotnie wyższe od przeciętnej. Tak jest np. w Sudetach, Skandynawii, Masywie Centralnym we Francji, w Tybecie, na plaży w Guarapari (pomiary wykazują nawet 90 μSv/h) czy w regionie Ramsaru w Iranie (mierzalne ponad 100 μSv/h). Dawki w tych rejonach są wyższe od dawek wokół Czarnobyla.

Dużo większe niebezpieczeństwo jest związane ze stanem budynków w mieście Prypeć, gdyż nie są one w żaden sposób zabezpieczone a ich stan z każdym rokiem się pogarsza. Po drugie strefa jest od wielu lat plądrowana przez złomiarzy, którzy rozkradli nawet włazy przykrywające studzienki kanalizacyjne. Związek z bezpieczeństwem ma także pora roku. Zimą poruszanie się po mieście utrudnia zalegająca pokrywa śnieżna. Duże niebezpieczeństwo stanowią wspomniane już, odkryte studzienki kanalizacyjne, niewidoczne, przykryte białym puchem. Jest ślisko, z krawędzi dachów zwisają sople lodu, a nieodśnieżane powierzchnie dachów stanowią zagrożenie zawalenia się. W okresie zimowym bardzo niewielu turystów decyduje się na wyjazd. Wbrew pozorom latem także lepiej nie wybierać się do Czarnobyla. Widoczna jest wówczas wszechobecna natura, która oprócz tego, że zasłania widoki, to także utrudnia przemieszczanie się a wysoka trawa ukrywa wszelkie pułapki. W strefie istnieje nakaz noszenia odzieży zakrywającej całe ciało. W tym wypadku przy trzydziesto stopniowych upałach nie ma mowy o  t-shircie i krótkich spodenkach. Tak więc najlepszą porą na wyprawę do Czarnobyla jest wczesna wiosna bądź późna jesień.

Co można zobaczyć w strefie wykluczenia?

Jadąc do Czarnobyla, jednym z najważniejszych punktów programu każdej wycieczki jest zobaczenie na własne oczy elektrowni jądrowej a dokładnie feralnego reaktora nr 4. Większość przyjeżdżających jest usatysfakcjonowana zrobieniem kilku zdjęć sarkofagu przykrywającego reaktor jak i staniem oko w oko z postrachem Europy z 1986 roku. Jednak u niektórych pozostaje niedosyt, gdyż chcieliby zbliżyć się do reaktora a może nawet znaleźć się we wnętrzu elektrowni. Oczywiście istnieje taka możliwość, lecz po pierwsze wiąże się to z dodatkowymi kosztami a po drugie grupa turystów nie może być zbyt liczna. Dla mniej wymagających w ciągu tygodnia można obejrzeć makietę reaktora, która doskonale obrazuje krok po kroku, jak doszło do katastrofy. Można tu także dowiedzieć się, że rozkład ogromnych ilości materiałów radioaktywnych wewnątrz reaktora będzie trwał około 10000 lat.

Punktem obowiązkowym każdej wycieczki jest wizyta w mieście Prypeć, które zostało założone w 1970 roku i nazwane tak samo jak przepływająca nieopodal rzeka. Położone w odległości zaledwie jednego kilometra od elektrowni jądrowej, miało być domem dla jej pracowników i ich rodzin. Było to na ówczesne czasy wzorowe socjalistyczne miasto z architekturą charakterystyczną krajom bloku wschodniego – wielkopłytowymi szarymi blokami. Jego budowa była realizacją utopijnej wizji miasta, gdyż w latach 80-tych ubiegłego wieku było to jedno z najbogatszych miast w byłym ZSRR, co doskonale widać mimo upływu niemal trzydziestu lat i postępującego niszczenia.

Pierwszym obiektem, który odwiedzają turyści po dotarciu do Prypeci jest hotel Polesie. Został zbudowany w połowie lat 70-tych, by przyjmować delegacje oraz gości odwiedzających elektrownię jądrową w Czarnobylu. Gdy Prypeć została ewakuowana, zakwaterowano tam specjalistów i wojskowych, wysłanych do przeprowadzenia akcji ratunkowej. Co ciekawe, nigdy nie nocowali tam żadni turyści, gdyż do miasta dostęp miały tylko osoby posiadające odpowiednie zezwolenia, by nie dopuścić nieodpowiednich osób do elektrowni w Czarnobylu. Na parterze mieściła się sala konferencyjna oraz restauracja. Na ostatnim piętrze znajduje się taras widokowy, z którego widać najważniejsze obiekty w mieście oraz elektrownię.

Obok hotelu znajduje się dom kultury Energetyk. W miejscu tym zapewniano mieszkańcom wszelkie rozrywki od kulturalnych po sportowe. W kompleksie znajdowała się sala widowiskowa, hala sportowa, a nawet centrum bokserskie. Poprawności politycznej pilnował Wydział Propagandy, mający cały magazyn na zapleczu, gdzie do dnia dzisiejszego zachowały się wielkie obrazy, przygotowane na pochód pierwszomajowy w 1986 roku, który w Prypeci nigdy się nie odbył.

Kolejnym, chyba najbardziej oczekiwanym przez wszystkich przyjeżdżających miejscem, jest wesołe miasteczko. Patrząc z perspektywy czasu nazywanie tego miejsca wesołym może wydawać się nieco ironiczne. Miało zostać otwarte 1 maja 1986r. w Święto Pracy. Dla mieszkańców przygotowano m.in. autodrom i wielki diabelski młyn, który miał być główną atrakcją. Powszechnie uznaje się, że nikt nigdy się tu nie bawił, jednak w Internecie można znaleźć zdjęcia, ukazujące ludzi siedzących w jego gondolkach. Nieoficjalne źródła podają, że został on uruchomiony w dniu ewakuacji ludności, by nie siać paniki wśród mieszkańców miasta.

Dom handlowy już swoją wielkością daje do zrozumienia, że mieszkańcy miasta mogli zakupić tu praktycznie wszystko. Wchodząc do środka, mimo iż wszystko jest porozrzucane i zniszczone turysta dokładnie wie, jakie artykuły były dostępne, gdyż nad jego głową wiszą w nienaruszonym stanie tabliczki informacyjne. Nawet po upływie tylu lat, niektóre produkty pozostały na swoim miejscu. Pod częścią sklepową mieścił się podziemny parking.

Przechadzając się korytarzami szkoły, uwagę zwracają dwie rzeczy. Pierwsza – to ogromna ilość masek przeciwgazowych. Są one dowodem na to, że nikt nie wiedział z jakim niebezpieczeństwem mają do czynienia i jak się przed nim chronić. Druga rzecz – to sale wykładowe i znajdujące się w nich zdjęcia z czasów funkcjonowania szkoły. Przyglądając się zdjęciom i pustym zakurzonym ławkom, można porównać sytuację przed i po katastrofie, co wywołuje niezapomniane wrażenie.

Basen “Azure” był chlubą Prypeci. Na kompleks ten składały się dwa zbiorniki wodne – jeden większy, z dwupoziomową skocznią oraz jeden mniejszy a także obszerna sala gimnastyczna, wykorzystywana przez uczniów z pobliskiej szkoły. Ciekawostką jest fakt, że wodę ze zbiornika spuszczono dopiero w 1996 roku.

W miarę możliwości warto także zobaczyć złomowisko Burakiwka, miejsce składowania maszyn, które brały udział w likwidacji skutków awarii. Jest to jedno z niewielu miejsc w całej strefie, gdzie nie wolno przebywać dłużej niż kilka minut z powodu bardzo wysokiego poziomu promieniowania.

Podsumowując, do Czarnobyla trzeba jechać jak najszybciej, gdyż lada moment zaczną walić się pierwsze budynki, a także zniknie największa atrakcja czyli sarkofag przykrywający zniszczony blok nr 4. Nieopodal uszkodzonego reaktora powstaje kopuła, która zostanie nasunięta na sarkofag. Ma ona zabezpieczyć okolice przed skażeniami podczas rozbiórki uszkodzonego w wyniku wybuchu reaktora, w którym nadal znajduje się radioaktywne paliwo. Najprawdopodobniej w tym czasie na teren strefy nie będą wpuszczani turyści i tak naprawdę nie wiadomo jak długo stan ten będzie się utrzymywał, gdyż cała akcja jest skomplikowana i ciężko jest dokładnie określić termin jej zakończenia.

Autor tekstu i zdjęć: Kamil Landowski