Mount Everest

Why did you want to climb Mount Everest?
– Because it’s There.
– George Mallory

Przez dziesięciolecia budzący uczucia będące połączeniem strachu z należytym respektem. Często otaczany czcią przez okoliczne ludy na wzór tej, którą Grecy otaczali Olimp. Do 1865 nazywany, przez Indyjską Służbę Topograficzną, Szczytem XV. W tradycji tybetańskiej określany mianem Czomolungma (według transliteracji wyliego: Jo mo glang ma), zaś w indyjskiej: Deodungha (czyli święta góra). Wreszcie, na cześć walijskiego kartografa i geodety, sir George Everesta, twórcy pierwszych map Indii, nazwany Mount Everest. Kiedy w świadomości ludzkiej zaczęła rodzić się chęć zdobycia tego szczytu? Z czym musiały mierzyć się pierwsze zespoły, które postanowiły podjąć się wyzwania? Komu jako pierwszemu się to udało?

Na początek warto zwrócić uwagę na pierwsze zdanie w naszym tekście. Chciałoby się napisać, w celu wzbudzenia wokół Everest jeszcze bardziej apodyktycznej otoczki, że ludność przez stulecia obserwowała górę, pisząc wokół niej niestworzone interpretacje, łączone z wątkami religijnymi. Tak jednak nie było. Szczyt ten to stosunkowo nowy „wynalazek”, a jeszcze kilkaset lat temu, pomijając już fakt, że nie traktowano go kategoriami najwyższej góry, nie posiadał nawet nazwy. Dopiero w 1849. roku Królewskie Towarzystwo Geograficzne w wyniku pomiaru teodolitem uzyskało wstępny pomiar 8840 m (o 8 metrów odstający od faktycznej wielkości). Zatem w świadomości społecznej Everest jako najwyższe miejsce świata widnieje dopiero drugie stulecie.

Pierwszą osobą, która rozpoczyna wędrówkę związaną z Everest, jest John Baptist Noel. Górską pasją zaraża się po pobycie w Szwajcarii, gdzie edukuje się w latach młodości. Następnie w 1913 roku, jako członek Królewskiej Akademii Wojskowej w Sandhurst, wyrusza do Indii w geście misji wojskowej. Jako miłośnikowi gór, jego uwadze nie mogą umknąć Himalaje. Spragniony chęcią postawienia stopy u ich podnóży, obchodzi zakaz wstępu Europejczykom do Tybetu, przebrawszy się za… buddyjskiego mnicha. Próbując ustalić potencjalną drogę na szczyt, zostaje złapany przez tybetańskie władze i musi opuścić region.

Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, w 1919 roku, Noel przesyła do Królewskiego Towarzystwa Geograficznego tekst o swoich podróżach u podnóży Everestu. To z kolei stanowi bodziec dla Sir Francisa Younghusbanda do zorganizowania pierwszej oficjalnej wyprawy wejścia na szczyt, która ma miejsce w 1921 roku. Ekipa podejmująca się wyzwania składa się z 9 osób. Mimo ogromnego zapału, podejście kończy się niepowodzeniem. Zdobyty zostaje jednak inny punkt (Chang La – 6990 m n.p.m.). W trakcie wyprawy jedna z osób niestety umiera na atak serca. Jest to Alexander Mitchell Kellas, którego możemy uznać za „pierwszą ofiarę” wielkiej góry. Spośród członków warto nadmienić George’a Mallory’ego, który jeszcze kilkukrotnie postawi stopę w okolicach Everest.

Chociaż na pierwszej wyprawie nieobecny był wspominany wcześniej Noel, na drugiej wyprawie, zainicjowanej w 1922, pojawia się już jako fotograf. Liderem zostaje Charles Granville Bruce, doświadczony himalaista. Podejścia na szczyt zostają podzielone na tlenowe i beztlenowe. Najpierw pierwsza z grup, w której uczestniczy m.in. wspomniany Mallory, postanawia zaatakować Everest bez aparatów tlenowych. Kończy się to niepowodzeniem. Udaje się za to osiągnąć wysokość 8225 m. Drugie podejście innej grupy kończy się na 8326 m, co w tamtym momencie stanowiło kolejne podbicie rekordu. Na nieszczęście, mimo postępującego zmęczenia i kończących się zapasów żywności, grupa postanawia podjąć się trzeciej próby. Drużyna dzieli się na kilka podgrup oddalonych od siebie o pewną odległość, jednak połączonych liną. Mallory, prowadzący pozostałych, wykonuje nazbyt dużo zakrętów, zamiast starać się wyrównać tor. Powoduje to małą lawinę, która zabija 9 szerpów. To nieszczęśliwe zdarzenie kończy drugą ekspedycję.


Mimo negatywnego zakończenia, wyprawa przynosi oczekiwane rezultaty: udaje się uzyskać zainteresowanie rozwijających się mediów, co sprzyja znalezieniu sponsorów gotowych sfinansować następną. Ponadto nakręcone zostały pierwsze nagrania z okolic szczytu. W filharmonii w Liverpoolu zostaje wyemitowany dokument Noela zatytułowany Wspinaczka na Everest. Do legendy przechodzą także słowa Mallorego, zapytanego przez dziennikarza, dlaczego chciałby zdobyć Everest. Ten odpowiada: „Because it is there” (pol. „Ponieważ istnieje”). Patrząc z perspektywy czasu, można powiedzieć, że dopiero w tym momencie ogólnoświatowa opinia publiczna zaczęła na poważnie interesować się Everestem. Niestety, w następnej wyprawie w 1924 ginie sam George Mallory. Jego ciało zostaje znalezione dopiero w 1999 roku przez zespół NOVA.

Przez następne lata nie udaje się zdobyć szczytu, mimo szeregu podejść w latach 1933, 1936, 1938. Następnie, Everest pozostaje nietknięty przez cały okres II wojny światowej. W drugiej połowie lat czterdziestych na szczyt, poza Brytyjczykami, próbują się wspiąć także Duńczycy, Kanadyjczycy oraz Amerykanie, bez skutku. Aktualny wówczas rekord podbija wyprawa szwajcarska podjęta w 1952, kiedy Gabriel Chevalley oraz Raymond Lambert osiągają 8560 m, więc już bardzo niewielką odległość od tej docelowej.

Długo wyczekiwany moment przypada na rok 1953. W trakcie kolejnej brytyjskiej wyprawy, kierowanej przez Johna Hunta, dnia 29 maja 1953 roku na szczycie staje Nowozelandczyk Edmund Hillary wraz z nepalskim szerpem Tenzingiem Norgayem. Do historii przeszły słowa Hillary’ego, które pod jego nieświadomość zarejestrowało BBC zaraz po zejściu ze stoku: „We finally knocked the bastard off” (pol. „W końcu załatwiliśmy skubańca”). Warto zwrócić uwagę na drugą z osób, która została upamiętniona i zdobyła możliwość pierwszego wejścia właściwie tylko dzięki asyście, wynikającej z pełnionej funkcji.

Zdobycie Everestu przez Hillarego oraz Norgaya stanowiło właściwie początek wypraw na najwyższe miejsce świata. W tym miejscu warto nadmienić kilka rekordów. Pierwszymi kobietami, które stanęły na szczycie, były Japonka Junko Tabei oraz Tybetanka Phantog w maju 1975 roku. Wejścia dokonały od strony południowo-wschodniej. Nie sposób nie napomknąć o pierwszej Europejce, Wandzie Rutkiewicz, która jako pierwsza z Polski postawiła stopę na legendarnej górze. Także Polacy, Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki, jako pierwsi zdobyli Everest zimą w 1980 roku.

Niestety znaczna część wypraw, mimo pięknej otoczki związanej z przełamywaniem barier i hartem ducha, posiada drugą, przeciwną stronę. Jest nią niebezpieczeństwo, czyhające na każdego, który podejmuje się wyzwania zdobycia szczytu. Everest, poza przypisywaną mu dumną symboliką, stanowi zbiorową mogiłę. Większość zastygłych ciał spoczywa nienaruszona razem z górą. Po prostu nie opłaca się organizować wypraw po to, żeby ściągnąć je z powrotem. Mało tego. Jako że te stanowią charakterystyczne, kolorowe punkty pośród fałd śniegu i skał, przywykło się oznaczać dane miejsca w zależności od konkretnego ciała. Jako przykład może służyć Green Boots, będący punktem orientacyjnym dla atakujących szczyt od strony północnej. Jest to zagłębienie skalne, gdzie leżą zwłoki anonimowego wspinacza, mające wciąż ubrane, znajdujące się w nietkniętym stanie, zielone buty wspinaczkowe. Bez problemu jesteśmy w stanie odczytać loga firm znajdujące się na ubraniach znajdujących się na ciele. Znane są też przypadki, kiedy dana grupa napotykała na umierającą osobę z innego teamu, której niestety nie było możliwości niesienia pomocy. W takiej sytuacji osoba wyziębiona, niedotleniona, zaczyna majaczyć i właściwie stopniowo tracić kontakt z rzeczywistością, dlatego niejednokrotnie niemożliwe jest sprowadzenie jej z powrotem do obozu. W konsekwencji umiera powolną, niestety świadomą śmiercią. Jedną z takich osób był Anglik David Sharp, który zginął właśnie w zagłębieniu Green Boots w roku 2006.

Widzimy więc, że zdobywanie szczytów górskich można wartościować dwubiegunowo. Zawsze jednak będzie przeważała symbolika pokonywania przeciwności, barier, osiągania celu, nawet ryzykiem utraty zdrowia i życia. Na koniec przytoczmy słowa Hillarego, wypowiedziane 5 lat przed śmiercią, w roku 2003: „It is not the mountain we conquer, but ourselves” (pol. „To nie górę zdobywamy, a siebie samych”)

 

Autor tekstu: Marcin Cholewka

Źródła:

everestexpedition.pl
turystyka.wp.pl
pl.wikipedia.org